Narodziny

I uderzył piorun w pierwszy posąg,
posyłając na ziemie deszcz iskier,
huk gromu.

Wyprysną w górę duch stary,
sterany,
pełen zniszczonych nadziei, marzeń i snów.
I powstał z grobu pierwszy duch.

Spojrzał na szczątki swego posągu,
sczerniałą dłonią dotkną kamienia,
lecz on ustąpił,
od niego uciekł.

Strach wypalił na nim swoje piękno,
krzykiem umarłych rozdarł ciszę,
nie chciał powstawać do życia –
lecz wrócił.

Spojrzał na braci swych w kamieniu zaklętych,
strach koło śmierci, koło niego zaś lęk.
Stoją wszyscy w zwartym szeregu,
martwi,
nieczuli jaki niegdyś on
lecz on już nie śpi
powstał do żywych.

Zacisnął swe dłonie – tak, ma już ciało,
następny był głos,
z ryku ciemności przedzierzgną się w skowyt,
zawył chcąc uciec-
rozległ się płacz.

Zimno i ciemność prysła w niebycie,
zaczął się nowy i wolny świat,
jak człowiek dopiero co…
narodzony.