Powoli nadchodził wieczór. Słońce chyliło się ku zachodowi pogrążając osadę Denialistów Fotowoltaiki w półmroku. Pojedyncze lampy olejowe, koksowniki i ogniska palone wprost na ulicach nie były wstanie oświetlić nawet najbliższej okolicy. Z rzadka pojawiający się o tej porze na ulicach przechodnie szli ostrożnie żeby nie potknąć się o skrywane w mroku przeszkody.
Środkiem ruchliwej za dnia, opustoszałej o tej porze głównej ulicy osady szedł samotny mężczyzna. Jego ciemny, nienagannie skrojony gaArnitur idealnie zlewał się z panującymi ciemnościami. Szedł pewnym krokiem, mając za cel Cichy Dom, miejsce w którym wieczorami zbierała się śmietanka intelektualna osady.
Był to wysoki choć parterowy budynek. Jeden z elegantszych w całym miasteczku. Drewniane ściany starannie pobielono i wymalowano szereg ozdobnych, kolorowych znaków i symboli. Z gęsto rozstawionych okien widać było jasne, ciepłe światło i ciemne sylwetki znajdujących się wewnątrz osób.
Mężczyzna stanął przed drzwiami, poprawił nienagannie równo zwisający krawat, przygładził włosy i ściskając w dłoni skórzaną teczkę wszedł do środka.
Wnętrze było bardzo przytulne. W kominku wesoło trzaskał ogień a z równomiernie rozwieszonych na ścianach oliwnych lampkach biło przyjemne, jasne światło.
Wewnątrz budynek składał się z jednej, nad wyraz szerokiej i długiej sali wypełnionej większymi i mniejszymi stołami przy których na wygodnych, drewnianych krzesłach siedziały zarówno kobiety jak i mężczyźni. Ubiór zdradzał, że znajdują się tu zarówno bogaci jak i biedni. Ci którzy utrzymywali się z pracy własnych rąk jak i tacy którzy w życiu nie pohańbili się żadną pracą.
Wszyscy wydawali się zajęci pochłonięci dyskusją i planowaniem nachyleni nad kartonami pełnymi kolorowej i tekturowej zawartości.
– Dzień dobry, Mateusz Dziobaty jestem przedstawicielem WKGPiK przy Unii Solarnej – przedstawił się nieznajomy. Głos miał bardzo urzędowy, pewny siebie i donośny. Tego wymagano od niego na obecnie zajmowanym stanowisku.
– Idź sobie stąd – nie odwracając się do nieznajomego odpowiedziała jedna z kobiet siedzących najbliżej wejścia – nie chcemy tu Waszej Solarnej propagandy. Doskonale radzimy sobie sami bez tych bezeceństw które chcecie nam za wszelką cenę wcisnąć…
Kilka głów zgodnie pokiwało na znak że w pełni zgadzają się z właśnie wypowiedzianymi słowami.
– Ależ proszę Pani – nieznajomy nie pozwolił się zbić z tropu – ja nie przyszedłem Wam nic wciskać. Wręcz przeciwnie. Unia Solarna postanowiła zaakceptować Waszą autonomię i zaprzestać prób elektryfikacji Waszej osady.
Te słowa w końcu skłoniły denialistów do zwrócenia większej uwagi na gościa. Kolejne głowy odwracały się od wydobywanych z kartonów kolorowych elementów żeby przyjrzeć się niespodziewanemu intruzowi.
– Przyniosłem odpowiednie dokumenty – kontynuował Mateusz odpinając teczkę i wydobywając z niego spięty spinaczem solidny plik papierów – które po podpisaniu rozwiążą raz na zawsze problem elektryfikacji.
– Zaraz podpiszemy i żegnamy – odpowiedział niski mężczyzna siedzący w samym rogu sali – mamy tu ważne rzeczy do roboty – dodał wskazując na rozstawione na stołach pudełka i kartony.
– Tak, tak. Oczywiście. Proszę jedynie zwrócić uwagę na punkt 7 § 1-3 niniejszego dokumentu – kontynuował przedstawiciel Unii Solarnej podając dokumenty – Zgodnie z decyzją Bardzo Wysokiego Komisarza WKGPiK którego jestem przedstawicielem, granie w gry planszowe i karciane przy otwartym ogniu jest stanowczo zakazane. To grozi zniszczeniem samej gry, a na takie barbarzyństwo nie ma w nas zgody…
– WKGPiK? Co za WKGPik? – dopytywali wszyscy siebie nawzajem
– To Wydział Kontroli Gier Planszowych i Karcianych, wydział który dystrybuuje gry na całym terenie Unii Solarnej, a więc i do Waszej osady. No ale to przecież nie istotne. Was to nie będzie już dotyczyło. Wystarczy że podpiszecie te dokumenty – wskazał palcem trzymany przez niskiego mężczyznę plik papierów – i wasze problemy się skończą.
– Papiery? Jakie papiery? – dopytał niski mężczyzna wrzucając trzymany plik dokumentów do kominka – Nie widziałem żadnych papierów. A skoro Pan tu jest, to kiedy można się spodziewać zamontowania kolektorów słonecznych?
Przecież w takiej ciemnicy nie da się grać porządnie w planszówki… no i przecież mogą się uszkodzić, to przecież karton i do nieszczęścia wystarczy jedna iskra… – kolejne głowy kiwały z wyrzutem i pretensją w kierunku przedstawiciela Unii Solarnej…