Podróże Rudzimira „Upsik” Tollewaffe część VII

Lubię karczmy. Można w nich odpocząć, dobrze zjeść, poznać nowych ciekawych towarzyszy a czasem i coś więcej.
Tak też było i tym razem.
Nowym towarzyszem okazał się nieznany nam drakonid, imię wyleciało mi z pamięci. Widać nie jest tak ważne żeby zapychać sobie nim moją jakże cenną pamięć.
Chociaż jego pasja była nad wyraz ciekawa… zupełnie niepasująca co tak rosłego i widać że nawykłego do walki męża. Są nią mianowicie kulinaria. I to tak mocno się w nie zaangażował, że odważył się wyzwać Pichcika, jednego z najlepszych kuchmistrzów jakich znam, na kulinarne zmagania. I jeden i drugi chcieli się przekonać który jest prawdziwym mistrzem rondla i patelni.
Szanownymi jurorami którzy mieli rozstrzygnąć kto z nich jest w kulinarnych zmaganiach lepszy miałem stać się Ja oraz moi towarzysze. W mój nienaganny smak i gust kulinarny nie wątpię, co do reszty… cóż, zobaczymy czy się znają. Chociaż szczerze w to powątpiewam.
Drakonid wpadł na szalony pomysł, że nie tylko sprawdzą kto jest lepszy w gotowaniu, ale przy współpracy drużyny zapolują na rzekomo plądrującego okolicę sowoniedźwiedzia. Cóż, wyprawa szaleńców. Do tej pory się zastanawiam co mnie podkusiło, że się na to zgodziłem i wyruszyłem razem z nimi…

W lesie napotkaliśmy całą rodzinę sowomiśków. Mamuśka, wielki ojciec i dwa małe sowoniedźwiadki, niewiele mniejsze od solidnego kuca.
Nie żebym się bał, to był rozsądek połączony z szacunkiem do przyrody a także ckliwość jaka mnie ogarnęła jak żem zobaczył maleństwa. Postanowiłem wycofać się z przedsięwzięcia wrócić do karczmy, bo inne plany zaprzątały moją głowę. Na ten przykład jak Gimgara odnaleźć i z łap demona go wydostać.

Zanim towarzysze z polowania wrócili ja zaryzykowałem moją głowę i wiedzę próbując skontaktować się z Hajash’em i wydobyć od niego tę wiedzę.
Czy się udało? Jakby to powiedzieć… no nie do końca.
Owszem, skontaktowałem się z demonem, ale nie do końca tym z którym zamierzałem. Zamiast z Hajash’em nawiązałem kontakt z jego suwerenem, potężnym EHURTAR, Thra’axfyl Gargelflaw the Vil.

Jak każdy demon chciał mnie zdominować, złamać moją wolę i nagiąć ją do swojej. Ale ja się dzielnie opierałem i zwyciężyłem. Nie dał mi rady. Mógł jeno ze mną paktować. W zamian za odnalezienie i przyprowadzenie do niego lub zabicie Hajash’a, Płonącego Języka przyobiecał skarby, wiedzę i majętności…
Cóż, musze to przemyśleć, może okaże się to opłacalne…