Kolejny film o Boracie czyli tłusta łapówka dla amerykańskiego reżimu, by naród kazachski znów być wielki.
Do niedawna myślałem, że Sacha Baron Cohen to marka sama w sobie, że nie jest wstanie zrobić chłamu, że umie bawić się konwencją i nie pójdzie po najprostszej linii oporu robiąc swój kolejny film.
Niestety okazało się inaczej.
Dzięki „nieuprzejmości” francuskiego Amazona, który do zakupu dorzucił 30 dni dostępny do Amazon Prime miałem okazję obejrzeć to co jeszcze przed obejrzeniem, roboczo nazwałem najnowszym dziełem tego brytyjskiego aktora. Jak nietrudno się domyśleć, określenie tego filmu dziełem jest grubym nadużyciem. W odróżnieniu od pozostałych filmów Sachy Cohena, ostatni z nich amatorszczyzną i taniością bije po oczach jak stroboskop na dyskotece z lat 90. I nie chodzi o budżet, bo ten pewnie nie był mały, chodzi niestety o efekty jakich użyto do pokazania opowieści o córce Borata i spisku prezydenta Kazachstanu. Tak, bo film trzyma do ostatnich minut twist który ma go uratować, może by i to zrobił gdyby nie wydawał się wciśnięty tam na siłę, zupełnie jakby dopiero pod koniec procesu tworzenia filmu ktoś wpadł na pomysł na jego dopisanie i szybkie dokręcenie. Mało to przekonywujące.
Sam film składa się niestety z gagów już znanych z poprzednich filmów. Jest kilka żałosnych prób przebieranek, siłowego zderzenia „zacofanych” poglądów bohaterów z normalnością jaką przedstawiają amerykanie (chociaż pomysł z książeczką poradnikiem „Jak wychowywać córkę” wydaną przez Ministerstwo Rolnictwa itp jest nawet zabawny, niestety poprowadzony tak topornie, że humor szybko z niego znika).
Duże oczekiwania, może za duże jak na gatunek jakim są filmy Boracie, Brunie czy Dyktator, szybko zderzają się z miałkością i odtwórczością filmu. Z każdą kolejną oglądaną minutą miałem wrażenie że autor potrzebował pieniędzy więc na szybko zrobił film, byle go gdzieś wcisnąć i trzepać kasę.
Chyba fakt, że nie słyszałem o nim dopóki nie miałem dostępu do Amazon Prime o czymś świadczy, bądź co bądź nie ma się w tym przypadku czym za bardzo chwalić.
PS. Sama platforma do oglądania filmów i seriali też działa jakby chciała a nie mogła. Mam wrażenie jakby to była jakaś wersja Beta, działająca na zbyt słabym komputerze, ledwo spełniającym minimalne wymagania… cóż, ale za darmo nawet sól słodka, więc obejrzymy tam co się da a potem porzuci odłogiem jak Sacha Baron Cohen swój najnowszy film (takie moje wyłączne wrażenie)